
Tales from Off-Peak City vol. 1 to kolejna wyprawa do miasta dżezu, pizzy i absurdu. Minęło zaledwie pięć dni, odkąd pierwszy raz tam zajrzałam, ale w rzeczywistości od pierwszej gry od wydania trzeciej upłynęło pięć lat, bo nastąpiło to w 2020 r.
Z tej perspektywy już widać wyraźnie, że wydając nową grę, Cosmo D (właściwie Greg Heffernan) ujawnia kolejną odsłonę tego samego uniwersum – łatwo rozpoznawalnego i niepodobnego do innych. Każda odsłona skupia akcję w innym miejscu i różni się nieco pod względem formy i tematyki. Wracają jednak postaci i wątki, choć czasem w zaskakujących kontekstach. I pewnie właśnie dlatego my też do nich wracamy.

Byliśmy już na dworcu i w hotelu, a tym razem eksplorujemy jedną dzielnicę, a właściwie okolice skrzyżowania dwóch ulic, czyli obszar porównywalny z poprzednią grą. Jednak każda kolejna zawiera jakieś udoskonalenia konstrukcyjne i stanowi krok naprzód na drodze autora. Ta jest na tyle zaawansowana, że można w niej nawet utknąć. Wystarczy przeoczyć jeden przycisk, co mnie się zdarzyło, czym znacznie zawyżyłam czas przeciętnego przejścia gry.
W Off-Peak City atmosfera się zagęszcza
W Tales from Off-Peak City czuć wyraźnie, że atmosfera się zagęszcza, a fabuła komplikuje. Trochę nas na to przygotowały dialogi w hotelu Norwood, w których też napomykano o ważnych sprawach. Przewijały się w nich wątki związane z dylematami artysty i jego miejscem w zmieniającej się rzeczywistości, były też nawiązania do przemian ekonomicznych i politycznych.

Podobna problematyka zostaje tu rozszerzona, ale nadal w sposób daleki od publicystki. Jesteśmy przecież w krainie absurdu, a Cosmo D posługuje się aluzją, niedopowiedzeniem i metaforą. Nie chcę zdradzać zbyt wiele i wchodzić w szczegóły mojej interpretacji. To część niespodzianki, więc może lepiej niech każdy dojdzie do własnych wniosków. Staram się też nie zamieszczać obrazków, które zrobiły na mnie największe wrażenie, żeby nie psuć efektu zaskoczenia.
Dość powiedzieć, że w Tales from Off-Peak City vol. 1 zatrudniłam się w pizzerii Caetano Grosso, byłego saksofonisty z zespołu Petera Norwooda. Na tyle długo się tu wałęsam, że już nawet miejscowi mnie rozpoznają. Zresztą to jedna z tych społeczności, gdzie obce i nowe twarze od razu zwracają uwagę. A coś mi się zdaje, że działają tu pewne siły, które chcą sprawować kontrolę nad tym, co się dzieje. Trafiłam też na ślady sił przeciwstawnych, którym się to zdecydowanie nie podoba.
Skąd my się znamy

Caetano przyjął mnie do pracy, po czym w podejrzanych okolicznościach zniknął, zostawiając biznes na mojej głowie. Nie mam pojęcia o robieniu pizzy, ale chyba od doświadczenia ważniejsza jest tutaj kreatywność i nieszablonowe myślenie. Na placku układa się czasem dość niekonwencjonalne składniki, i nie mam tu na myśli ananasa.
Lubię słuchać recenzji dostarczonego wypieku. Klienci wykazują się wtedy znawstwem koneserów, oceniając walory poszczególnych ingrediencji i premiując ich śmiałe połączenia. Potrafią wyrazić swą wdzięczność sowitym napiwkiem i generalnie są zaskakująco wyrozumiali dla moich nikłych umiejętności.

A muszę przyznać, że nie oczekiwałam życzliwości, widząc ich niezbyt sympatyczne twarze, by nie powiedzieć… zakazane gęby. Nie uśmiechają się wcale i patrzą spode łba, a często wręcz złowrogo. Trudno się dziwić, zważywszy na pochodzenie tych fizjonomii. Wiem skądinąd, że autor korzystał ze starych policyjnych kartotek, zawierających zdjęcia zatrzymanych. Pewnie dlatego niektórzy miny mają nietęgie.
Oczywiście Cosmo edytował fotografie, dodając włosy, okulary, nakrycia głowy albo inne modyfikacje. Tłumaczy, że sięgnął po tak kontrowersyjne źródła, bo zawierały ujęcia nie tylko en face, ale też z profilu, co ułatwiło mu pracę. Poza tym pasowały do jego koncepcji artystycznej, podtrzymując złowieszczy nastrój i wzmagając poczucie zagrożenia. Na wszelki wypadek zastrzega, że żaden z nich nie był seryjnym mordercą.

Czy możemy oczekiwać Tales from Off-Peak City vol. 2? Na razie bym na to nie liczyła. Cosmo D kontynuuje swoje opowieści ze świata Off-Peak, powstały już nawet dwie kolejne. Jednak jego twórczość ewoluuje, a w najnowszych grach zmienił na tyle formułę, że zatytułował je inaczej. Spróbuję się powstrzymać i nie zagrać.