The Book of Watermarks

The Book of Watermarks to gra japońska, wydana wyłącznie w Japonii i tylko na konsole PS. Jest zarazem na wskroś europejską przygodówką, w którą można zagrać na pececie bez znajomości japońskiego.

the-book-of-watermarks

Nie należy natomiast do gier intrygujących Europejczyka odmiennością i przyciągających dalekowschodnią egzotyką, jak było w przypadku Cosmology of Kyoto. Tu sytuacja jest odwrotna: japońska gra stanowi hołd złożony europejskiej kulturze i sztuce, a szczególnie osiągnięciom epoki renesansu.

Fabułą nawiązuje do Burzy Szekspira, ale jedyną występującą w niej aktywnie postacią jest Prospero. Po wygnaniu z Mediolanu znalazł się na wyspie wraz z trzynastoma tomami ksiąg zawierających tajemnice magii oraz wiedzy o świecie. Niestety, stracił je wszystkie, z wyjątkiem tytułowej The Book of Watermarks – księgi wszystkich ksiąg. Z jej pomocą trzeba teraz odnaleźć pozostałe.

prospero-and-his-book

Nie będzie nam dane z nim porozmawiać, ale w krótkich wstawkach filmowych Prospero sam opowie o zawartości zaginionych tomów. Scenografia oraz kostiumy Prospera i statystów świadczą o tym, że twórcy gry nie tylko słyszeli o dramacie Szekspira, ale oglądali również film Petera Greenawaya na jego podstawie, który być może stał się bezpośrednią inspiracją. Zamiast Johna Gielguda, którego pamiętamy z Prospero’s Books, występuje tutaj amerykański aktor Jack Donner.

Books, books, books…

Aktor zapowiada zwykle tematykę księgi, którą trzeba będzie znaleźć w następnej sekwencji gry. Na przykład ta zatytułowana „Navigators” skupia się na osiągnięciach portugalskich żeglarzy, natomiast „Architects” opowiada o budowniczych i stylach architektonicznych. „The Tale of Roses” to księga poezji lirycznej wymieniająca Petrarkę i Szekspira jako twórców sonetu. Jest nawet jedna poświęcona francuskiej sztuce kulinarnej!

globes-in-the-game-the-book-of-watermarks

Scenki z udziałem Prospera można uznać za wprowadzenie do kultury europejskiej dla kogoś, kto nie ma o niej pojęcia. Zawarte w nich informacje to jednak za mało, by zakwalifikować The Book of Watermarks do nurtu edutainment, zwłaszcza że mówimy o księgach magicznych, wymyślonych i nieistniejących, jak „Necronomicon” czy „Polycronycon”.

Wchodząc do świata gry, przyjmujemy rolę Ferdynanda, księcia Neapolu, którego Prospero prosi o pomoc w poszukiwaniu brakujących ksiąg. Aby je odnaleźć, trzeba eksplorować wyczarowany przez niego świat, pokonując po drodze przeszkody w postaci zagadek logicznych. Ich rozwiązanie wymaga większego lub mniejszego namysłu, ale raczej nie doprowadzi nikogo do rwania włosów z głowy.

gbome-from-the-game-the-book-of-watermarks

Wystarczy się zastanowić, rozejrzeć dokoła, skojarzyć symbole z topografią czy elementami otoczenia, by znaleźć wskazówki lub podpowiedzi. Przed wejściem do labiryntu znajdzie się nawet mapka z instrukcją przejścia. Nagrodą za rozwiązanie zagadki i odzyskanie każdej księgi będzie nie tylko satysfakcja, ale też miły dla ucha sygnał dźwiękowy.

Na zewnątrz dobiegają nas także odgłosy natury: świergot ptaków, szum wiatru czy fal morskich. W tle przewija się muzyczny motyw przewodni: Kiss the Book z kojącą wokalizą Maire Brennan. Usłyszymy też fragmenty innych utworów irlandzkiego zespołu Clannad oraz kompozycje stylizowane na muzykę renesansu. Jak uszy koi oprawa muzyczna, tak oczy cieszą widoki, o ile rzecz jasna ktoś potrafi docenić urok grafiki z końca XX wieku. Kto mierzy piękno liczbą „klatek na sekundę”, nie ma tu czego szukać.

the-book-of-watermarks-duomo

Czas relaksu

Gdyby potraktować to miejsce jako turystyczną destynację, to jesteśmy w krainie niewątpliwie fantastycznej, która jednakowoż mogłaby okazać się jakąś wyspą zagubioną na Morzu Śródziemnym. Wskazuje na to architektura oraz inne elementy kultury materialnej: katedra wzorowana mediolańskim Duomo, rezydencja z freskami w stylu Michała Anioła, biblioteki pełne grubych woluminów, ryciny Leonarda da Vinci, obraz Gentileschiego, łacińskie inskrypcje itp.

Widok pierwszej osoby, brak dialogów, tajemnicze wyspy, magiczne księgi i łamigłówki – wszystko to wskazuje, że mamy do czynienia z grą w stylu Mysta, choć bardziej od niego przystępną. Zagadki mają nas zajmować, umilać czas, dawać satysfakcję, ale nie powinny stresować. To raczej gra z nurtu relaksacyjnych. Pobyt na wyspie ma być odpoczynkiem i ucieczką od codzienności, trochę jak modne ostatnio wypady „na odosobnienie” czy trening mindfulness.

prospero-and-painting-by-gentileschi

Z dzisiejszej perspektywy najcenniejszym dla mnie walorem The Book of Watermarks wydaje się eskapizm. Pozwolił mi uciec na chwilę ze świata rządzonego przez butnych i prostackich ignorantów do krainy, gdzie zachwytem i szacunkiem otacza się to, co ważne: kulturę, sztukę i wiedzę. Dziękuję twórcom oraz dobrym duchom ocalającym gry od zapomnienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *